7 czerwca w siedzibie Fundacji Kannon w Warszawie odbył się warsztat „Obudź w sobie poetę” prowadzony przez Kasię Kowalską. Dziękujemy za piękną przygodę. Prezentujemy wiersze napisane przez członków oraz sympatyków naszej wspólnoty.
Oswajanie wstrząsu
Zasypiam od nadmiaru czy niedomiaru?
Piękna Warszawa
Trzepocze skrzydłami
Wiercąc delikatnym świergotem ucho
Pęknięty kraj
I co teraz?
Pąk w liściastej koronie
Zieleń błyszcząca spod kropli
Rozpadające się schodki
Uschnięte klonowe noski
Śpiące w dziurze w asfalcie.
Tutejsze życie pachnie:
Pieczeniem
Gnijącą zawartością śmietnika
Wilgocią ze środka gleby
Różowe i niebieskie plamy farby na ciemno granatowym asfalcie
Szukam uzdrowienia z szaleństwa tego czasu.
Patrzy na mnie wdzięcznie
Róża z żółtym środkiem i brązowymi kropkami.
Ach!
Myoju Małgosia
zegar z nieruchomymi wskazówkami
telefon-zabawka ze zwisającą bezwładnie słuchawką
pusty karmnik dla ptaków
stary metalowy płot oddzielający od drzew
w tle cichy pomruk samolotu i…
śpiew ptaka!
zielony bluszcz porasta ceglaną ścianę
kolorowe flagi tańczą z wiatrem
podtrzymujący je sznur łączy płot z drzewami
uchylone furtki prowadzą do wewnątrz i na zewnątrz
chiński dzwonek kołysze się w rytm szumu samochodów
Czas zagrać ze światem w kółko i krzyżyk
Beata Łazarz
Papierowe lampy w zendo. Widzę ich odbicie w zachmurzonej szybie,
teraz wiszą na ciemnej zieleni drzew.
Drzwi wypuszczają nas do wnętrza nas samych.
Kroki w przód i w tył. Niezdecydowanie uczuć.
Zatkane uszy tłumią odgłosy, nie przepuszczają emocji.
Nagle ponad chmurami dźwięk jakiegoś ogromu. Pojawia się lęk.
Kolorowe krople farby spontanicznie pojawiają się na ogrodzeniu przedszkola.
Rytm niebieskiego, mniej czerwonego. Więcej czerwonego, mniej niebieskiego.
Zależy pod jakim kątem na to patrzysz.
Trzepoczące na wietrze kolorowe wstążki próbują mnie rozśmieszyć.
Moje przelotne odbicie w szybie! Zaskoczenie!
Przyklejone do bezkresnej ściany smutne karmniki dla ptaków? Czy to raczej małe wentylacje karmiące ludzi powietrzem?
Okna mieszkań patrzą na mnie, ale nie ma tam teraz nikogo. Skąd więc zapach jedzenia? Jedzenie to dom!
Znów dźwięki! Teraz łagodniejsze.
Czy to fala samochodów czy szum morza? Nasłuchuję.
Tymczasem kamyczki pod butami chrzęszczą, jeśli przekręcę się choćby o kilka stopni
w jakąkolwiek stronę.
Kasia Kowalska
Przeciągły sygnał urwany
Biała strzała – kłujący pazur
Ołówek drapie ślady dźwięku.
Nie daleko, nie blisko psie szczekanie
na wszystkie strony.
Zieleń nasionka wilgocią, pęcznieje,
Kolorowe pranie – szmatki,
wciąż mokre drżą z zimna na sznurze
trójkątne sople wskazują jeden kierunek
tu, tu, tu
odpocznij w bezruchu
Puste niebo świeci
Dorota Majcherowicz
Drzwi
ślady rdzy przywołują
sentymentalne wrota dzieciństwa
magiczność prostego ćwir, ćwir
błogość furgotu startujących gołębi
otulenie zapachem wiosny po deszczu
te wrota wciąż otwarte
dla każdego wędrowca
porzucającego obawy
ach! wejść do krainy
intymnej pierwotności
gdzieś trzeba się zatrzymać
Krzysiek Porzeżyński