Przywoływanie Dużego Umysłu – Uji Markiewicz

Fragment mowy Udziego z letniego ango 2023.

Shuso poprosiła, żebym powiedział coś na temat zabierania ofiary z ołtarza. Temat przywoływania sacrum, buddy, stanu buddy, przywoływania swojego lub jakiegoś doświadczenia, żeby w życiu ta praktyka się gruntowała, żeby obejmowała naszą codzienną aktywność, pojawia się u każdego w praktyce.

Podczas pewnego doksanu pojawił się temat jak praktykować na co dzień. Jak się siada, to po kilku minutach jest spokój, ale w codziennym życiu nie ma. Ja zazwyczaj wtedy sugeruję, żeby przypominać sobie, że to wszystko jest puste. Taka odpowiedź zawsze jest indywidualna i nie używam gotowych wzorów. Zawsze chwilkę myślę i tym razem poprosiłem, żeby ta osoba powiedziała, co z praktyki takiej jak na sesshin, w zendo jest takiego, że jest najbardziej sakralne, „święte” (choć ja tego słowa raczej nie używam), ważne, podniosłe i symbolizujące jakość tej praktyki. Ta osoba odpowiedziała, że pokłon przed ołtarzem. Ja zasugerowałem, żeby w ciągu dnia, kiedy ta osoba ma tę chwilę przerwy między telefonami, między klientami, między jakimiś kolejnymi projektami, mentalnie wykonała taki pokłon. To dla każdego z nas może być cokolwiek, co na moment przywołuje ten duży umysł. Sama medytacja to nie jest nasz cel. Jeśli medytacja nie powoduje, że twoje życie się zmienia, to taka praktyka nie ma…nie powiem, że nie ma sensu, ale nie wykorzystujesz potencjału praktyki medytacji … potencjału medytacji.

Podczas sesshin są takie momenty, że ta kulminacja świętości następuje, że rzeczywiście jest tak, że jak [czasem] możesz być nieuważna, czy mniej przytomny w różnych momentach, to tutaj jednak jakoś na moment się spinasz, tak jak na przykład podczas powitania. Po pierwsze coś się dzieje, to jest początek dnia, ja przechodzę, więc trzeba być przytomnym i złożyć ręce w gassho. Pamiętam jak pierwszy raz pojechałem do Sonomy. Miałem doksan, czyli rozmawiałem z Roshim i on mi powiedział, że czasem jak przechodzi za mną i robię gassho, to on się zastanawia czy ja tam jestem. Tak trudno było mi to zrozumieć, ale… Ach tak! Mnie rzeczywiście tam w ogóle nie było! Pamiętam jak po wielu miesiącach siedzenia zobaczyłem podłogę. Wiecie, cały czas był jakiś odjazd czy wysiłek, żeby być przytomnym, a to odkrycie, że przede mną jest podłoga było niezwykłe.

Więc jest ten moment powitania, który cię przywołuje do uwagi. Składanie i zabieranie ofiary. Tutaj znowu każdy musi uważać, trzeba odłożyć miski. To jest taki moment, że trzeba być przytomnym, ale to też jest jakaś świętość, bo my dajemy, dzielimy się czymś, dzielimy się posiłkiem, czyli tym, co daje życie, dzielimy się po to, żeby istoty, które inaczej są wiecznie głodne, nie są w stanie się najeść, żeby mogły zostać zaspokojone. To są głodne duchy. Te głodne duchy są w nas , ale to już trochę wyższy stopień jazdy.

Orioki. Pierwsza miski orioki. To, co Shuso czytała, to jest taki moment że tą miskę traktujemy , wszystko traktujemy wyjątkowo , ale tę miskę jeszcze bardziej czyli nie jem z niej pałeczkami, nie dotykam jej ustami. Jest taka metafora, której nie lubię, ale traktujemy ją jak gałkę oczną, tak? Ona jest tak wrażliwa. Nie mogę upuścić na szmatkę tej pierwszej miski, czyli trzeba naprawdę uważnie postawić.

Shuso mówiła o tym Twoim starym tekście, Kaiin, co go nie pamiętamy. Ja też go czytałem – o imitowaniu. Udajemy, że jesteśmy buddami. Jest taki moment, że ja aspiruję do czegoś i imituję, nie udaję, imituję.  Jak imituję raz za razem, to mam taki moment, że się tym staję. I to jest zresztą znany mechanizm uczenia się dzieci – naśladownictwo. One odgrywają, bawią się i w końcu się z tym identyfikują.

Tak samo jest, kiedy robię proklamację na suichingu, to nie wstaniesz albo się nie wysmarkasz. To jest taki moment, że nie. Część ceremonii wymaga tego rodzaju uważności. W kościele katolickim ludzie żegnają się, idąc koło kapliczki czy kościoła. My tak samo mamy się obudzić w tych świętych momentach. Myślę, że nie mamy dużo większego procenta uważności, ale jednak, wiecie, to działa.

Spisała: Małgosia Myoju Sieradzka

Zredagował: Jerzy Kuun