Wspomnienia z wizyty Roshiego Kwonga, 2013 rok

Choć upłynęło już wiele czasu, mam potrzebę podzielić się swoimi wrażeniami i informacjami z pobytu Roshiego 2013 w Trójmieście.

26 maja rozpoczął się tydzień wizyty Roshiego Kwonga w Trójmieście. Czas płynął bardzo intensywnie. Nocne powitanie Roshiego na lotnisku, Wesak, Dialog publiczny, wspólna międzysanghowa kolacja w grupie Bon to tylko niektóre punkty programu. Było też oczywiście spotkanie w zendo, dokusany, spotkanie z grupą Kwan Um oraz niezapomniane, pełne przeżyć i niezwykłych doznań spotkania w naszych domach.

Nie dałam rady we wszystkim uczestniczyć.

Punktami kulminacyjnymi wizyty były na pewno Dialog publiczny oraz Wesak. Dialog, z udziałem Roshiego oraz Wojciecha Żmudzińskiego, jezuity, prowadzony przez muzyka – buddystę Tymona Tymańskiego, zgromadził tłumy. Ludzie szli i szli, wchodzili i wchodzili, kolejka po bilety utrzymywała się. Cała sala, pełna wielkich historycznych portretów (Ratusz Staromiejski), „pękała w szwach”. Przybysze siedzieli na oknach, stali, nie starczyło miejsc. Pytań było mnóstwo. Widzowie czy też słuchacze szybko dołączyli się do rozmowy, zachęceni przez Tymona. Odnalazły się wspólne wątki buddyzmu i katolicyzmu. Na końcu ktoś z sali zaproponował wspólną chwilę ciszy, która sięgnęła Niebios!

Wesak natomiast upłynął w spokojnej atmosferze nacechowanej rytuałem. Połączył, zintegrował środowiska buddyjskie. Dużo się na nim działo. Rozpoczęły Śpiewy z różnych Sangh, potem była Mowa Roshiego, a następnie wszyscy polewaliśmy główkę małego Buddy słodką herbatą na pamiątkę jego narodzin, kiedy to padał deszcz, i było to bardzo przejmujące i niezwykłe, a Nauczyciel błogosławił dzieci – małe i duże. Kwiaty, jedzenie, poczęstunek… A także – występy artystyczne – niezwykle atrakcyjny Śnieżny Lew z Tybetu, Leon w masce Buddy, gra na gongach, ktoś śpiewał. W trakcie uroczystości w poczet naszej Sanghi zostali przyjęci nasi dwaj koledzy – Zbyszek i Krzysiek. Cieszymy się bardzo.

Żegnaliśmy Roshiego „z łezką w oku”. Byliśmy mocno pod wrażeniem jego wizyty i jego wielkiej, cichej, niezastąpionej Obecności. Będzie nam Go brakować…

Ale: Jakiś czas potem, już po powrocie do Stanów, Roshi zadzwonił do nas i zaproponował, abyśmy nazwali swoją grupę Three Treasures…

Gassio, Ewa C.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *